środa, 11 lutego 2009

pogoda nie sprzyja pieszym wycieczkom...

...od tego rozpoczęłam swój dzień w pracy i będę to powtarzać do końca tegoz. (znowu nie mam z z kropką! ządam uwolnienia z z kropką!)
jest zimno, ja mam depresję. pogoda się nie zmienia, pada coś z nieba, co imitować ma chyba śnieg, ale raczej taka kiepska ta imitacja (śnieg made in china chyba), poza tym wieje, jest przenikliwie zimno i wilgotno. żyć nie umierać! (ooo. wróciło mi z z kropką!)

miałam dziś zylion rzeczy do napisania i zapomniałam. skleroza się zadomowiła w mojej głowie i nie odpuszcza.
miałam również zylion pomysłów na gotowanie i pieczenie (zmieniam się w kurę domową? ko ko ko), ale... nie chce mi się. jakoś mi odpuściła ta chęć i pyk - wolę się bezmyślnie gapić w tv niż stać przy garach i kombinować (a mam całe 4 programy telewizyjne, więc wiecie... jest co oglądać).
z gotowaniem i pieczeniem to jest tak: po pierwsze to bardzo stresujące zadanie wbrew pozorom. oglądasz se na ten przykład taki przepis na ciastka czekoladowe oprószone cukrem pudrem. pffff. banał. takie rzeczy to ja po cięzkiej nocy ze szklanką kac killera po ciemku robię! pffff.
no to mam.
wszystkie składniki. piec się grzeje i teges.
kleję to ciasto. wyrabiam znaczy się (posługujmy się pojęciami FA-CHO-WY-MI!).
chłop siedzi przed komputerem i zabija orki (słoneczko, nie teraz, bo boss już prawie się wykrawił), a ja stoję w kuchni i walczę! (ko ko ko)
dumna jestem, tylko czemuz do cięzkiej cholery nikt nie powiedział, że to się tak do palców klei?
pfff. pikuś. jadę z koksem dalej.
"ulep kuleczki z ciasta i obtocz w cukrze pudrze"
jak??! ja się pytam! jak???
ciasto zwisa smętnie z palców (palcemi temi!), za nic (żeby nie użyć innych słów) kulki z tego nie ukleję. próbowaliście kiedyś kleić kulki z kleju do tapet? no. także tego.
dosypuję mąki (mą mamą via telefon: córcia, ale to mają być ciastka, a nie kule armatnie). to dorzucę masła. klei się.
no dobra. dosypię kakao.
yyy. chyba za twardę.
doleję mleka.
kur... klei się.

szybkie spojrzenie na kosz. wizualizuję sobie ciasto wpadające w otchłań śmietnika.
ambicja nie pozwala.

lepię.

są! są kulki.
nawet obtoczone w cukrze.
święta panienko z gwadelupy. mówilam, że dam radę! mówiłam!!! pfff. łatwizna.

pfff. nie takie rzeczy jestem w stanie zrobić!

pfff, a nawet phi!

chwilę walczę z papierem do pieczenia (ułóż papier do pieczenia na płycie, tyle w przepisie. czemuz do ch.. wafla nikt nie napisał, że po pierwsze papier ten klei się do rąk, jeśli są one w a) cieście, b) wodzie c) innych oraz machanie nim w te i we wte nie przynosi spodziewanych rezultatów).

papier jest, kulki są. bosko.

połóż kulki na papierze i upiecz. (i jeszcze - chyba jako szczyt złośliwości - dopisano SMACZNEGO!).
kładę kulki na papierze i piekę.

siedzę przed tym piecem, obserwuję, dumna i blada, wącham, patrzę, umieram z dumy. (kochanie, mówiłem, nie teraz, na pewno są piękne, ale własnie mam nowy łuk i .... )
kulki zmieniają kształt. na mało poządany. wyglądają jak hmm. nie przymierzając - krowie placki na łące (nie widziałam nigdy chyba zadnego, ale metafora pojawia się w wielu ksiązkach, wiec zawierzam autorom).
bielutka posypka z cukru pudru, która ma ślicznie wyglądać w zestawieniu z popękanymi czekoladowymi kulkami pozostaje wspomnieniem.

wyjmuję ciastka z pieca.
nie wypowiem się o ich walorach estetycznych.

zjedliśmy (myszka, pyszne!). nie wiem, czy mialam na nie ochotę.

uwaliłam się z książką na kanapie. i mocnym postanowieniem nieangażowania się w pieczenie lub gotowanie przez najbliższy wiek.

pfffff.
przeciez wszyscy wiedzą, że nikt teraz nie piecze, bo TAKIE DOBRE CIASTA SĄ W SKLEPACH, to po co?
no doprawdy, kochanie. narobię się, a w sklepie też są dobre (TEŻ! PAMIĘTAJCIE o tym słówku! też są dobre. nie ze lepsze. nienienie. też dobre!).

ko ko ko.


p.s. wciąż z z kropką pojawia się i znika.
witam kogoś z tarnowskich gór! :)

2 komentarze:

  1. :) mam teraz zgryzione wargi po siedze w pokoju z szefowa i nie bardzo moge się głosno smiać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś z Tarnowskich Gór wita ;)

    OdpowiedzUsuń