sobota, 11 kwietnia 2009

nie mam pomysłu na tytuł

czy byliście już na blogu słowotoczki? jakie ona ma piękne jajka! (hmm, po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że to brzmi dziwnie)
bo wiecie - ona fotografuje. w sensie - ma takie hobby, kupiła se aparat i lata. i tak mnię się nasunęło, że ja właściwie nigdy nie miałam jakiegoś takiego hobby do pochwalenia się. albo do wpisania w cv (tych kilka w życiu już napisałam). bo zasadniczo pobieżnie to ja lubię czytać i oglądać filmy. i chyba coś na ten temat nawet wiem. z tym że "literatura" oraz "kino" jako pozycja w cv wpisywana jest przez KAŻDEGO. i generalnie moja pasja zestawiana jest z czytaniem przez panią dżesikę kolejnej pozycji wybitnej literatury w postaci "sagi ludzi lodu" lub koniecznie! paulo coehlo. panna dżesika nie przeczytała w życiu nic innego, ale... czyta? czyta. lubi? no, lubi (coś w tualet robić trzeba). to myk. jest hobby.
zresztą podobnie jest z kinem. nie zamierzam się ogłaszać znawcą, bo nie dostrzegam subtelnych niuansów reżyserii czy scenografii, a montaż kojarzy mi się wyłącznie z artykułami gospodarstwa domowego, niemniej kilka filmów w życiu widziałam. tymczasem pani dżesika też widziała i pochwalić się może. szczególnie warta obejrzenia jest ta seria w tv "okruchy życia". zdaniem panny dżesiki jest ona niezwykle wartościowa, bo taka ŻYCIOWA.
zdarzyło mi się kiedyś wleźć na portal fotka.pl (wiem, ze wszyscy mówią, że im się zdarzyło, a mają w ulubionych. wiem.) i tam - by stać się smakowitszym kąskiem - wpisuje się swoje hobby. obok "poznawiania nowych ludzi", "tańca" "czytanie" i "kino" były najpopularniejsze. nie skłamię jesli powiem, że 99% legitymuje się zamiłowaniem do tejże rozrywki.
jaki z tego wniosek? statystyki kłamią!
podają one bowiem, iż czytelnictwo w polsze zamiera. a tu ppffff moi drodzy. pfff.
dżesika lubi czytać, tańczyć i uczyć się. i takie takie.

w każdym razie, wracając do rzeczy, wstyd mi zawsze było, że mam takie nieoryginalne pasje. i chciałam coś mieć! zabłysnąć. być interesującą.
pojechałam z kolegą na żagle. położyłam się i opalałam. ponoć nie o to w tym chodzi. nie wiem dokładnie, dlaczego, ale kolega stwierdził, że ja raczej rowerek wodny. tyle że rowerek wodny jest mało lansiarski. i kojarzy mi się dość jednoznacznie z glonami, leżącymi na dnie tegoż.
o. doszła do wniosku, że można zamienić żagle na kajaki i spływy. dzika natura, kąpiele w jeziorze. ach. bosko. czekalam na relację o., by samej uskutecznić ten pomysł, ale jędza wycofała się w ostatnim momencie. ponoć w kajakach nie można pływać w szpilkach. no doprawdy - dyskryminacja.
z tą naturą nasunęło mi się kiedyś jeszcze, że można pojechać w góry i pochodzić, podglądając widoki.
moje płuca powiedziały stanowcze nie.
no przecież nie będę się z nimi kłócić.

zmysł artystyczny?
ponoć mam.
uskuteczniam namiętnie w oglądaniu portali wnętrzarskich.
nie, nadal nie mam swojego mieszkania. i w ten sposób talent umiera. jak widać vis maior zabija moją szansę na zaistnienie w szerokim świecie i stanie się interesującą osobą (osobOM!)
o pieczeniu i gotowaniu już nie wspomnę, bo nie wiem, czy jacyś nieletni nie czytają. co będę demoralizować.

także ten.
po prostu jestem w ciemnej dupie i pozostaje mi pogrążyć się w rozpaczy i nudnym hobby.


pfff.

wesołego jajka!

1 komentarz:

  1. Słowotoczka prostuje:
    Jajka nie są w jej posiadaniu, nie są jej przynależnością, to jedynie użyczone jajka do celów komercyjnych.

    Sa-skiio, fotografię już teraz też KAŻDY wpisuje w swoim SIWI, bo przecież fotografowanie jest TRENDI :D

    więc się nie przejmuj, ja też jestem mało oryginalna :D

    OdpowiedzUsuń