środa, 28 października 2009

żal to czytać, żal tego słuchac. żenuła.

bo wiecie co?
ja się nie spodziewalam, serio. nigdy nigdy nigdy.

zlamala mi serce.
i to ona! moja droga o.

ech.
(tak, piszę sobie bloga w robocie i najwyrazniej los postanowil dac mi jednak do zrozumienia, ze cos nie teges, wiec tylko na tym kompie brak mi polskich literek. tych wszystkich uroczych zawijaskow. trudno. akcja dywersyjna zakonczona niepowodzeniem! mam swoje 15 minut przerwy pracowniczej i w tym czasie pisac bede bloga! czy z polskimi zawijasami, czy tez bez nich!)

a wiec (i bede pisac "a wiec". taka jestem buntowniczka) moja droga o. orzekla ostatnio, iz stalam sie kurOM domowOM. powiedziala tez pare innych rzeczy, ale nie czas to i nie miejsce (oj, nie), zeby przytaczac. nie mam tego oznaczenia 18 plus. a o. slownictwo ma bogate. oj, ma.

no i co.
no i niestety - przyznaje jej racje.
siedze w domu wieczorami. bloga zaniedbuje.
zoladek i watroba obrastaja spokojnie wszelkimi florami bakteryjnymi i zdrowotnymi powlokami.
w mojej szafie brakuje aspiryny c, wykorzystywanej przeze mnie dotychczas w jedynym slusznym celu, tzn. na zwalczanie kaca. zanim powstanie.
nie pamiętam, kiedy bylam w klubie na imprezie.
nic tylko te egzaminy i egzaminy.

i to nie jest zadna wymowka.
serio.
dramat.
odliczam dni do 3 listopada, bo wtedy nastepna kreseczka zostanie przekreslona i nastepny egzamin za mna.

i tak - dzien swistaka po prostu. nuda jak nie wiem.
nawet nie, ze sie nudze. co to to nie!
tylko taka nuda nad tymi ksiazkami.

matko jedyna.

no mowie Wam - dramat.

a serio to jestem po prostu spanikowana i oczekuje trzymania kciukow.
bo nic, zupelnie nic kreatywnego nie wymysle, dopoki ten egzamin nie minie.

a potem...
a potem - zanim bedzie nastepny - wylegne na miasto. jak za starych dobrych czasow.

idziecie?
o. tak:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz