piątek, 2 października 2009

człowiek nie wielbłąd. napić się musi!

chciałam tylko powiedzieć, że upadlam się w samotności.
stary poszedł balować z kolegami (sama wyrzucilam chłopa, co będzie w domu gnił), a ja... właśnie wróciłam z pracy.
nie, nie pracuję w dyskotece, barze ani też w przychodni stomatologicznej.
tak, pracuję do 16.30. i to by było na tyle. (jest 22, owszem).

w konsekwencji (o matko, przez ostatnie 74465 godzin pisalam pisma, wiec sie nie dziwcie stylowi) upijam sie sama w domu.
jest bosko.

zapomnialam jak fajnie jest pic do ekranu komputera. ktos ze mna?

no nie badzcie tacy.


samotnosc czasem jest fajna.
właściwie nie samotność, a pozostawanie samemu w domu. jak mała dziewczynka. można robić tyle fajnych rzeczy!
yyy.
no to na zdrowie kochani!
a jutro jedziemy ze starym w góry na trzy dni! tylko we dwoje!
wreszcie, wreszcie, wreszcie!

bo wiecie - ja to ja, ale stary to już w ogóle jest odjechany. słowo urlop kojarzy mu się ze słowem na "u" do ułożenia w scrabblach i ew. z nauką do v.i.exam. nic poza tym. więc NA-RESZ-CIE!
ach :)

acha. pees. stary zdał egzamin i dołączył do pewnego zacnego grona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz