wtorek, 17 listopada 2009

szalenstwo!

a wiecie, że niektórzy to już pierniki robią? znaczy się - ciasto na te pierniki! serio, serio. to oznacza tylko jedno - idom swieta. idom i idom.
istnieje spora szansa, ze w sklepach te swieta widac juz od miesiaca, ale ja przybralam znowu poze "fuj" do sklepow i swiata, zatem nie wiem, jak sie sprawy maja. nawet ostatnio bylam w jednym sklepie, zeby byc calkiem uczciwa, poniewaz z okazji urodzin otrzymalam zastrzyk gotowki od ojcow, ale... jak to zwykle bywa, jak sie ma kasy, brak czegokolwiek w sklepie.
i nie ze bylam w jednym.
zaprzeczam rowniez, jakoby w samych sklepach nic nie bylo. bo towar lezy.
tylko jakis taki malo atrakcyjny.
pieniadze wiec przepuscilam na inne rozrywki. i jak znam zycie - teraz w sklepach pojawilo sie cale mnostwo towarow luksusowych, pozadanych i idealnie dla mnie skrojonych. wszak piniendzy juz brak. nie wiem, skad ta zaleznosc, ale znana jest mi od dawien dawna i z zadziwiajaca systematycznoscia oraz - rzeklabym - upierdliwoscia! - pojawia sie za kazdym razem.
stad w sklepach nie bywam.
stad nie wiem, czy swieta juz zawitaly do tychze.
zawitaly?

no bo co. u mnie slonce i kolejny egzamin do przodu.
czuje sie jak zdobywca.
jako ten zdobywca rowniez swietowalam kolejny raz kolejny egzamin. najpierw z wspoltowarzyszami niedoli, ktorzy postanowili umierac kolejno w kaciku knajpy. a nastepnie z droga o.
z droga o. to zasadniczo pobieznie wybralam sie na pogaduchy. ale ostatecznie, po spozyciu odpowiedniej ilosci wodki (podwojnej, pff) z red bullem wjechalysmy na imprezownie.
bo wiecie - depresja depresja, ale potanczyc tez trzeba.
to chyba jasne, ze po 6 godzinach siedzenia/tanczenia w knajpie, wypiciu odpowiedniej ilosci alkoholu i wypaleniu tyluz papierosow wciaz nie obgadalysmy wszystkiego?

stary juz nie pyta, o czym my rozmawiamy. no bo o czym? o niczym. o. ma depresje. ja mam depresje. o. nie ma depresji. stary nie rozumie, ze mozna o tym 6 godzin rozmawiac. ja nie rozumiem, ze on nie rozumie.
ciezko z tymi starymi sie czasem dogadac.

w imprezowni darlysmy z o. ryja (znaczy sie - SZCZEBIOTALYSMY) do piosenki "malcziki". nie zebym pracowala w korporacji i jakos bardzo identyfikowala sie z tym tekstem, ale... wokol jakos nie wykazywano zrozumienia WOGLE.
i uswiadomilysmy sobie, ze... zaczynamy byc najstarsze.
bo tam same studenty, panie. same!
niezwykle to bylo wzruszajace i slodkie (szczegolnie dla o., ktora strzelala oczkami w poszukiwaniu NAJMLODSZEGO, pff), dopoki se nie uswiadomilam, ze TO MOJE STUDENTY. mowie Wam. dramat. az sie zakrztusilam.

no i co jeszcze, co pomaga mi uswiadomic, ze pierwsze zmarszczki tuz tuz?
ostatnio w gronie znajomych pojawily sie ostre dyskusje w temacie slubow, wieczorow panienskich i kawalerskich. glownie z naciskiem na wieczory, of course.
i wiecie, do czego doszlismy? ze z calej tej rozowo-pierdzaco-slodkiej otoczki, jaka powinna towarzyszyc takim szczesliwym wydarzeniom w gronie przyjaciol, pozostala wylacznie ta rozowa. jak kolor futerka kajdanek oraz slomkopenisow (uwierzcie, JEST COS TAKIEGO), ktore ogladaly z zapalem moje przyjaciolki, planujac "ostatni wieczor wolnosci".
absolutnie, calkowicie i zupelnie nie kumam slomkopenisow, strojow pielegniarek z targu za czypindziesiat ani striptizerow.
nic a nic.
nie wiem, czy jestem staroswiecka? a moze mam wysoki prog poczucia zazenowania? a moze jeszcze cos innego? bowiem okazalo sie, iz allegro oraz inne serwisy oferujace dobra masci wszelakiej, maja takich gadzetow zyliony. rzeklabym NA PECZKI. w dowolnym wzorze, kolorze, wymiarze. co sobie wymyslisz - jest. byle bardziej zenujace i bardziej kiczowate.
spelnienie marzen kazdej kobiety. i mezczyzny zapewne tez.
zastanawiam sie nad tym, kto to kupuje. bo wiecie, ja tez lubie kicz, czasem az za bardzo, ale sa chyba pewne granice, ktorych przekraczac nie wolno? i o ile slomke z penisem ZNIESE, o tyle tort w ksztalcie penisa z czarnymi wloskami zrobionymi z rodzynek - z calym szacunkiem - staje mi w gardle. i to nie doslownie. nie nie nie.
a moze nie chodzi o zabawe, tylko to sie komus podoba?
nie wiem, co gorsze.
dumam i dumam.

i nic.
ciemnosc widze, ciemnosc.

a jak zobacze tortowego penisa na swym stole to...
zemdleje.
przynajmniej bedzie romantycznie.

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. "obok Twego domu" miało być :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, "obok Twego gardła", nie pasowało mi do kontekstu :)

    OdpowiedzUsuń